Otóż Barbara Blida zginęła na skutek nieszczęśliwego wypadku, do którego doszło podczas próby samookaleczenia, która to próba miała wywołać polityczny skandal zagłuszający jej uwikłanie się w sprawki „śląskiej Aleksis”.

Jak wiemy parlamentarne komisje śledcze to nie jest polski wynalazek. Jako dodatkowe narzędzie kontrolne, służy w demokratycznym świecie, opozycji do kontrolowania rządzących. Bywa, bowiem i tak w demokracjach, że czasami ulegają one pokusie by wykorzystywać niezgodnie z prawem swoją pozycję i wpływy na sądy, prokuraturę czy służby specjalne.

III RP Ustawę o sejmowej komisji śledczej uchwaliła dopiero w styczniu 1999 roku, czyli po 10 latach od tak zwanej transformacji.

Oczywiście bardzo szybko establishment PRL-bis doszedł do wniosku, że tak jak „wiodące” media tak i sejmową komisję śledczą można wbrew demokratycznym standardom wykorzystać, jako kolejne narzędzie do zwalczania opozycji i utrwalania władzy zgodnie z porozumieniem okrągłego stołu.

Właśnie 15 marca, funkcjonariusz z ulicy Wiertniczej, Tomasz Sekielski mieniący się dziennikarzem podjął się w swoim programie zadania podsumowania działalności komisji śledczych za czasów rządów PO.

Ja skupię się tylko na jednej z nich, tej poświęconej śmierci posłanki Barbary Blidy. Właśnie w tej komisji skupiła się jak w soczewce cała podłość polityków SLD i PO oraz niewiarygodny wprost stopień zakłamania mediów. 

Przez niemal cztery lata komisja sejmowa wyjaśniająca śmierć Barbary Blidy nie czyniła nic innego niż usiłowanie przekonania opinii publicznej o winie duetu Ziobro-Kaczyński. Od czasu do czasu padały sugestie, że to nie Barbara Blida pociągnęła za spust.

Właśnie w jednym z programów w TVN24 ten, co to nie da sobie wmówić, że „białe jest czarne, a czarne jest białe” oprócz wątku„szamotaniny”, której jak wiemy nie było, powiedział, że „kula przebiła ciało ofiary pod nietypowym kątem 200” .

Przez te wszystkie lata bardzo dbano o to, aby pewne informacje i fakty nie docierały do szerokiej opinii publicznej. Sekielski jednak posunął się dużo dalej. On nie przemilczał niewygodne dla salonu kłopotliwego faktu. On po prostu skłamał.

Cóż bowiem znaczy słowo „kula”? To nic innego jak potoczna nazwa pocisku. Jeżeli zaś dziennikarz chce być wiarygodny i profesjonalny, to powinien wyjaśnić skrywaną przed publiką prawdę i powiedzieć cóż to była za kula czy pocisk?

I teraz dochodzimy do tego co przez cały okres pracy komisji było wiadome, ale dla grających w podły sposób śmiercią swojej partyjnej koleżanki niewygodne z przyczyn propagandowych.

Otóż Barbara Blida strzelała, bowiem do siebie z tak zwanej „bezpiecznej” amunicji, która według producenta nie zabija. Można z niej korzystać jedynie przy użyciu rewolweru gdyż zmniejszona ilość środka miotającego nie byłaby w stanie przeładować pistoletu, czyli odprowadzić sprężyny, wyrzucić łuski i wprowadzić kolejnego naboju do komory nabojowej. Po prostu przy użyciu amunicji niepenetrującej występuje zbyt słabe ciśnienie gazów.

W rewolwerze funkcję komory nabojowej spełnia obracający się bębenek, a łuski niestety trzeba samemu usuwać.

Następnie dziennikarz śledczy czy obiektywny członek sejmowej komisji powinien odpowiedzieć na pytanie:, dlaczego Barbara Blida celowała we własną pierś zamiast, jak 99% samobójców korzystających z broni krótkiej, w głowę? Oczywiście pojawiło się kilku kryminologów i psychologów twierdzących, że w przypadku kobiet chodzi o względy estetyczne.

Dlaczego jednak nikt nie wyartykułował wytłumaczenia bardziej logicznego?

Otóż producent bezpiecznej i niepenetrującej amunicji, która zamiast tradycyjnego pocisku czy „kuli Sekielskiego”, zawiera specjalny woreczek ze śrutem, mówi w instrukcji, że broń kierować należy w klatkę piersiową gdyż oddanie strzału w szyję lub głowę może spowodować śmierć.

Barbara Blida bywała na strzelnicy i można przyjąć, że doskonale sobie zdawała sprawę jakie przeznaczenie ma załadowana w jej rewolwerze amunicja.

Co z tego wszystkiego wynika?

Otóż Barbara Blida zginęła na skutek nieszczęśliwego wypadku, do którego doszło podczas próby samookaleczenia, która to próba miała wywołać polityczny skandal zagłuszający jej uwikłanie się w sprawki „śląskiej Aleksis”. I zapewne tak by się stało gdyby nie nieszczęśliwy zbieg okoliczności.

Żaden samobójca nie użyje papierowego sznurka by się powiesić, ani tez nie rzuci się pod rower i raczej wybierze do tego celu samochód lub pociąg.

Podobnie żaden samobójca do zadania sobie śmierci nie wybierze broni naładowanej amunicją, która według zapewnień producenta, nie zabija oraz nie skieruje wylotu lufy w to miejsce, które według tegoż producenta jest tym optymalnym, wskazanym i jeśli można tak powiedzieć najbezpieczniejszym.

Dziś widzimy tych wszystkich wybitnych polityków SLD, którzy prześcigają się w zapewnieniach o wielkiej przyjaźni ze zmarłą, najlepszą córą polskiej lewicy, dla której jednak nie znaleźli miejsca na liście kandydatów do parlamentu czy senatu w ostatnich za jej życia wyborach. Dlaczego? Czy nie obawiali się czasem uwikłania koleżanki w węglową aferę?

To jest dopiero cyniczny taniec postkomunistów nad trumną Barbary Blidy i polityczna nekrofilia w czystej postaci.

Tu słowa „mord na posłance” nie rażą tych samych, których do obłędu doprowadza słowo zamach wypowiadane w kontekście smoleńskiej tragedii.

Celowo w artykule nie piszę nic o kreowanym na rubasznego swojaka, obrzydliwym, podłym i cynicznym typku, Ryszardzie Kaliszu.

Na koniec dwa cytaty jednaj z najbardziej nikczemnych i zakłamanych postaci produkującej się w mediach III RP. Jeden dotyczy śmierci Barbary Blidy, a drugi katastrofy smoleńskiej. Autor to oczywiście Waldemar Kuczyński.

„Piszę bez ogródek i proszę wszystkich, których to może urazić o wybaczenie. Otóż Pani poseł i minister Barbara Blida to pierwszy trup paranoi, która od dwu lat rządzi Polską.”

Kwiecień 2007r.

 „Załamał się formalny system dowodzenia statkiem powietrznym. Dowódcą statku został prezydent Lech Kaczyński, a dowódcą operacyjnym gen. Błasik”

Czerwiec 2010r.